Krnika Jana Długosza
Wśród dzieł łacińskich największym osiągnięciem była kronika Jana Długosza, opisująca dzieje Polski od czasów legendarnych po współczesną autorowi drugą połowę XV w. Nie jest to historia 106 dynastii, ale państwa i narodu polskiego. Długosz myślał bowiem o Polsce i Polakach jako o wspólnocie państwowej, zespolonej współczesną mu organizacją oraz wspólną przeszłością. Odwołanie się do historii miało służyć celom aktualnym – rozwijaniu ogólnopolskiego patriotyzmu państwowego a nie lokalnego. Spojrzeniu ogarniającemu całą polską ziemie służył świetny opis geograficzny, będący wstępem do kroniki. Myślenie kategoriami państwa nie było sprzeczne u Długosza z odczuciem wspólnoty etnicznej i językowej Polaków i wspólnoty ich historycznego terytorium. Bolał więc bardzo nad utratą Śląska i cieszył się z odzyskania Pomorza Gdańskiego.
Chociaż jeżykiem nauki i historiografii oraz większości dzieł literackich pozostała łacina, nowa rola przypadła w tym stuleciu jeżykowi polskiemu. Od stuleci przekazywano ustnie pieśni, wiersze, legendy i opowiadania. Kilka z nich spisano już wcześniej, a w XV w. ich liczba nieco wzrosła, chociaż nadal pozostała niewielka. Utwory te świadczą jednak o wykształceniu się u schyłku średniowiecza polskiego języka literackiego, ujętego w ramy poprawności, chronionego przed naleciałościami obcymi przez twórców dbałych o zasady elegancji i piękna. Pochodzenie tego języka jest sporne, wywodził się on bądź z dialektu wielkopolskiego, bądź małopolskiego, nie ulega natomiast wątpliwości jego ogólnopolski już w XV w. zasięg.
Tak oto w końcu średniowiecza kultura polska osiągnęła znaczną dojrzałość. Następnym wiekom przekazano uformowana świadomość narodową elit politycznych, pojmowana jako wspólnota pochodzenia, języka i organizacji, poczucie związku z państwem obejmujące różne grupy etniczne, zasadę tolerancji wewnętrznej i praworządności, zapewnienie udziału w sprawowaniu władzy dużej części społeczeństwa. Pomiędzy tak twórczym w wielu dziedzinach wiekiem XV, a złotym wiekiem XVI nie ma przełomu ani cezury. Jest raczej biegnąca wzwyż, kontynuowana bez przeszkód, linia rozwoju. Bez osiągnięć schyłku średniowiecza rozkwit Odrodzenia polskiego byłby zapewne niemożliwy, podobnie jak bez przemian politycznych XV w. nie mogłaby powstać Rzeczpospolita szlachecka. Wiek XV stworzył solidne podstawy dla najwspanialszego w dziejach Polski wieku XVI.