Bilans lat 1648-1660
W 1659 r. Moskwa uderzyła nie tylko na Ukrainę (Szeremietiew] ale i na słabo bronioną Litwę (Chowański). Sejmy tymczasem, zgłaszając wiele pretensji przeciwko królowi, nie kwapiły się uchwalać sum niezbędnych na zapłacenie zaległych żołdów. Zaległości sięgały 34 milionów złotych. W tych warunkach prowadzenie wojny w Prusach, gdzie Szwedzi trzymali jeszcze wiele miast i fortec, szło opornie nawet z kosztowną a niezbyt gorliwą pomocą austriacką. I tu jednak krok po kroku usuwano Szwedów, tak że w końcu przystali na zawarcie pokoju. Podpisano go w Oliwie 3 maja 1660 r. na zasadach pokoju sztumsdorfskiego. Sukcesy przyniosła też kampania na wschodzie pod Połonką Sapieha z Czarnieckim rozbili Cho- wańskiego, pod Cudnowem armia Szeremietiewa skapitulowała przed Potockim i Lubomirskim (1 XI 1660 r.). W roku następnym stopniowo wypychano Moskwę z Litwy i Białorusi, na Ukrainie trwały walki wewnętrzne, ale dalej sięgające próby ofensywy nie powiodły się. Ten stan rzeczy utrwalił w 1667 r. rozejm w Andru- szowie. Lewobrzeżna Ukraina przechodziła do Moskwy, Kijów na lat dwa, ale de facto na stałe odpadł od Rzeczpospolitej.
Bilans lat 1648-1660 tylko pozornie wypada w sposób jednoznaczny. Okazało się, że Rzeczpospolita nie jest w stanie zapewnić bezpieczeństwa swoich granic, życia i mienia obywateli, nie tylko przed przemocą państw silnie scentralizowanych, ale także przed buntem społecznym. Ujawniło się wtedy w sposób jaskrawy, że warstwa magnacka, nie poczuwając się do trwałego związku z tronem, utożsamia Rzeczpospolitą z własnym interesem raczej, niż z dobrem ogółu. Można też powiedzieć, że egoizm stanowy, pozbawiony mechanizmów korygujących, okazał się groźny dla istnienia Rzeczpospolitej. Nie ulega też wątpliwości, że w warunkach wielostronne- 166 go zagrożenia, niewydolność systemu skarbowego oraz brak silnej egzekutywy sprowadzały na kraj nieobliczalne następstwa. Dużo też powiedziano, współcześnie i później, o zniewieścieniu, lenistwie, warcholstwie i innych wadach szlachty. Z tym wszystkim jednak obraz jest niepełny.
Rzeczpospolita przeszła cało przez kilkanaście lat nieprawdopodobnych zagrożeń
Najpierw więc trzeba zauważyć, że Rzeczpospolita przeszła cało przez kilkanaście lat nieprawdopodobnych zagrożeń. Poniosła straty terytorialne i prestiżowe, a straty materialne do dzisiaj trudne są do ustalenia. Były gigantyczne, a wszyscy najeźdźcy oraz niemała część obrońców, zajmowali się głównie łupieniem kraju. Jan Kazimierz pielgrzymując na Jasną Górę w 1661 r. nie bez racji dziękował Królowej Polski za cud. Przy takich zagrożeniach zewnętrznych i takiej niewydolności organizmu państwowego otrząśnięcie się musiało sprawiać wrażenie cudownej ingerencji. Rzecz bowiem ciekawa, szlachta stwierdziwszy zagrożenie swobód i mienia zdołała się pozbierać i wyrzucić najeźdźców, nie dokonując żadnych zmian w istniejącym systemie, nie przechodząc w najmniejszym stopniu procesu odrodzenia. Nie doszło do żadnych zmian tak uroczyście przyrzekanych w momentach największego zagrożenia, włącznie ze ślubami lwowskimi Jana Kazimierza |1 IV 1656 r.). Nie udały się wtedy i potem próby usprawnienia rządzenia i sejmowania. W pierwszym wypadku zniszczenia wojenne okazały sie także hamulcem dla wszelkich reform. Koszty odbudowy kraju, rozumianej jako powrót do uprzedniej stopy życiowej szlachty, zostały położone na barki pańszczyźnianych chłopów. Był to zdaje się pierwszy krok prowadzący do zmiany sytuacji Rzeczpospolitej. Można mówić o skrzywieniu procesu rozwoju. Powodzenie oręża polskiego, wsparte opieką mocy niebieskich, zostało przyjęte jako jeszcze jeden argument za zbędnością wszelkich zmian. Nic dziwnego, że apologeci w rodzaju Andrzeja Maksymiliana Fredry, uznawali nie tylko elekcyjność i jednomyślność, ale także brak skarbu i armii, za podstawę szlacheckiej wolności. I w niczym jej nie umniejszała rosnąca dominacja wielkich panów. Tak więc, ani powstanie Chmielnickiego i oderwanie lewobrzeżnej Ukrainy, ani szwedzki najazd i perspektywy rozbioru, ani coraz groźniejszy nacisk Moskwy przy potężniejących, a wrogich Prusach, wszystko to razem nie przekonało szlachty o potrzebie ubezpieczenia swej wolności. Przeciwnie, nawet uznano, że szable nadal ją gwarantują a największym zagrożeniem pozostaje monarcha. Okazała więc Rzeczpospolita nie tylko niewydolność, ale równocześnie niebywałą żywotność. Jest to tym bardziej godne zastanowienia, że na skutek wielkich strat jakość wojsk w Rzeczpospolitej znacznie spadła. Pospolite ruszenie ujawniło swoją absolutną nieprzydatność.