Magnaci w Rzeczpospolitej
Mimo wzrastającej pańszczyzny, a zwłaszcza coraz liczniejszych innych ciężarów, nie uciekano ze wsi przed nędzą i głodem. Kozacy wywodzili się ze wszystkich stanów i narodowości, nie uznawali praktycznie żadnej władzy. Teoretycznie podlegali królowi bardziej niż Rzeczpospolitej, bardziej hetmanom niż lokalnym urzędnikom. Wytworzyły się między nimi z czasem także różnice majątkowe.
Żywioł ten, tyleż niezbędny co kłopotliwy, związał się z Ukrainą i prawosławiem, bo też prawdę mówiąc, został przez polskość odepchnięty. Stały za tym rozliczne uprzedzenia, przede wszystkim praktyka wielkich panów zainteresowanych bardziej ludźmi do pracy niż obroną granic. Magnaci chcieli mieć więcej chłopów a konkurencji militarnej sobie nie życzyli. Dla tej postawy nietrudno im było znaleźć poparcie mas szlacheckich. Kozacy żyli przede wszystkim z rabunku, byli więc często przyczyną zadrażnień z Turcją. Wciągnięcie ich do planów Władysława IV zostało wykorzystane przez opozycję antykrólewską. Nie dostrzeżono istotnej zmiany w świadomości, jeżeli nie znacznej większości Kozaków to ich przywódców. Dochodzili oni do wniosku, że jedynym wyjściem jest własne państwo, choćby na razie w związku z Rzeczpospolitą. Tu z kolei Kozacy nie doceniali siły oporu magnatów, którzy ze swej strony lekceważyli nastroje chłopskie. Tymczasem eksploatacja rolników na Ukrainie musiała być większa niż w Polsce. Ziemia wprawdzie dawała dobre plony ale zbyt na nie był ograniczony. Starano się więc narzucić poddanym zwiększone świadczenia. Odrębność etniczna i religijna kształtowała sytuację inną niż w reszcie ziem Korony. Nad Dnieprem szlachcic stawał się Lachem – obcym i katolikiem, a prawosławny chłop, choć poddany, traktowany był jako czerń, potencjalny hajdamaka.
Na obszarach kresowych ogromne znaczenie miało nieustające zagrożenie tatarskie
Tutejsza szlachta nie wypuszczała szabli z dłoni, gdy wielko- czy małopolanie mogli zapomnieć jej zastosowania. Jednak ani wielotysięczne wojska magnackie, ani zawsze za małe i nie dość płatne oddziały hetmańskie, nie były w stanie zapewnić Ukrainie bezpieczeństwa. Wpływało to na stosunki z Kozakami, ale kształtowało bez wątpienia także postawy chłopskie.
Przy tym wszystkim obszary te, urodzajne Podole, Wołyń słynny z wypasu wołów, a przede wszystkim step ukraiński po obu stronach Dniepru miały dla Polaków wielki urok. Brak zainteresowania Śląskiem czy Pomorzem, w gruncie rzeczy nawet Prusami, kontrastował z troską o zachowanie ziem ukraińskich. Nie był to jeszcze, tak potem charakterystyczny, kresowy sentymentalizm. Ukraina 161 pierwszej połowy XVII wieku tworzyła nadal wielką szansę. Był to obszar przenikania się kilku kultur. Kultura polska jednak znalazła się tu w sytuacji niekorzystnej, ponieważ Rzeczpospolita odrzucała aspiracje społeczne formującej się tam elity. Miało to kosztować morze krwi, gigantyczne osłabienie państwa i stać się powodem do nadejścia groźniejszej niż turecka nawała. Czynnik narodowy nie zdołał się tu jeszcze wykształcić, więc bunt przeciw panom-Polakom rzucił Ukrainę w ramiona carskiego, ale prawosławnego despotyzmu. Dekada zapoczątkowana buntem Chmielnickiego stworzyła fakty nieodwracalne, o następstwach tragicznych tak dla Polski jak i dla Ukrainy.