Spór Rzeczypospolitej ze Szwecją
Rzeczpospolita nie chciała czy nie umiała zawrzeć sojuszu ze Szwecją, choć była to zapewne jedyna szansa rozwiązania problemu bałtyckiego. Przeciwnie, skłonna była wierzyć w realność unii, która okazała się nonsensem. Można wskazać po temu wiele przyczyn, ale pierwszą było, że dążenia Zygmunta do utrwalenia swego tronu w Szwecji (po śmierci Jana III] doprowadziły do sojuszu jego przeciwników z Moskwą. Protestancka Szwecja wchodziła w fazę ekspansji, której naturalnym celem stawały się bogate ziemie południowego wybrzeża Bałtyku. Ale to Polacy, wbrew jakiejkolwiek logice, domagali się cesji Estonii i uzyskali ją od Zygmunta III w najmniej stosownym momencie. Pod wrażeniem wieści o swej detronizacji w Szwecji (1599) król chciał zapewne mocniej związać Rzeczpospolitą z własnymi dążeniami dynastycznymi. Kalkulacja ta okazała się błędna i wplątała Rzeczpospolitą w ciąg zgoła niepotrzebnych wojen. W chwili obejmowania rządów przez Zygmunta III pozycja Rzeczpospolitej wydawała sie bardzo mocna. Roczne bezkrólewie, aczkolwiek w niebywałym tumulcie, nie naruszyło stanu posiadania. Moskwa od 1598 r. rządzona przez Borysa Godunowa nie wyglądała groźnie. Najpierw Litwa a potem Korona bez trudu uzyskiwały przedłużenia rozejmu. Układ bytomsko-będziński w 1589 r. regulował spór między Rzeczpospolitą a cesarzem, i choć niezbyt lojalnie przestrzegany, świadczył o bezzasadności rojeń o narzucaniu Rzeczpospolitej obcej hegemonii. Tyleż znaczyły dąsy i pretensje otomańskie. Senatorom i posłom, magnatom i szlachcie musiało się wydawać, że ich państwo jest tak potężne i odporne na zagrożenia, że może sobie pozwolić na lekceważenie rzeczywistości. To przeświadczenie wpływało zapewne i na władcę i krąg jego doradców, dzielił je największy z ówczesnych statystów kanclerz (1578) i hetman (1580) Jan Zamoyski (1542-1605).