Sprawa inflancka była ważniejsza od pruskiej
Widać to wyraźnie w stosunkirdo kwestii dominium maris bal- tici. Jest rzeczą znamienną, że dla kolejnych władców sprawa inflancka była ważniejsza od pruskiej. Groźbę dla Rzeczpospolitej upatrywano bowiem w Moskwie, a w Inflantach chciano założyć rygiel zdolny zatrzymać postępy barbarzyństwa. Zwrot w stronę Szwecji po 1568 r., gdy na tron wstąpił żonaty z Katarzyną Jagiellonką Jan III Waza, okazał się nietrwały. Czy to był brak zrozumienia z obu stron, czy niedostrzeganie istoty problemu bałtyckiego, czy zwykłe ludzkie ambicje poczynając od sporu wokół Estonii, trudno dociec. W każdym razie cesarz zdołał w Szczecinie (1570] wymanewrować posłów polskich, uniemożliwiając plan izolacji Moskwy. Ale też argumenty posłów Rzeczpospolitej były natury moralnej, gdy potrzeba było pieniędzy i armat. Bardzo możliwe, że w następnych dziesięcioleciach niepowodzenie najbardziej naturalnego sojuszu Polski i Szwecji wynikło z niezdolności Rzeczpospolitej do mobilizowania stosownych środków. Ta niewydolność państwa zachęcała Habsbur- 120 gów, którzy stale przegrywali w staraniach o tron polski, do snucia planów rozbiorowych i popierania wszystkich sił zdolnych zaszkodzić Rzeczpospolitej. W Wiedniu i w Stambule nie rozumiano istoty Rzeczpospolitej, ale to nie przeszkadzało trzeźwej kalkulacji. Czyż państwo aspirujące do statusu mocarstwa powinno pozwalać na samowole gdańszczan? Na płacenie podatków Tatarom? Na bezkarne mieszanie się obcych do polityki wewnętrznej? Cóż to za król, który nie rządzi i nie panuje?